Jak Polska rodzina we własnym kraju, znalazła się poza nim.
Opiszę dziś historię pewnej rodziny, normalnej, pracującej, wychowującej dzieci, która znalazła się poza państwem mimo, że w nim mieszka. Jak to się stało? Ano bardzo prosto. Posłuchajcie.
Dwoje dorosłych: mąż i żona. Obydwoje skończyli studia wyższe, niestety w latach 2006-2008 więc nie trafili na rynek pracownika, tylko na rynek pracodawcy i pracy w ich zawodach dla nich nie było. On wyjechał na 2 lata do Anglii gdzie szybko się przekonał, że praca tam jest i żyje się dobrze i spokojnie ale niestety nie znalazł swojej drugiej połówki więc postanowił wrócić do Polski. Tu pracy dalej nie było, więc tułał się po firmach mniej lub bardziej uczciwych, niektóre mimo swojej uczciwości upadły, inne nie wypłacały wynagrodzenia. Ona już na studiach podjęła pracę w firmie w której pracowała po 12h, na umowie zlecenie i tak przez 7 lat. Ponieważ, po 7 latach miała już dosyć bo nie przysługiwał jej się ani normalny urlop, ani zwolnienie lekarskie postanowiła odejść i założyć własną działalność gospodarczą. Tu dzięki splotowi szczęśliwych wypadków para się spotkała. Był ślub i wesele, potem urodziło się dziecko. Sielanka?!
Kradzież (rok 2011)
Niestety w między czasie w firmie nastąpiła tragedia, gdyż została okradziona z towaru na 55.000 zł. Magazynier firmy wydającej towar nie sprawdził dokumentów kierowcy, których ten nie miał gdyż był złodziejem. Zgłoszenie na policję nie wiele dało, ponieważ policja nic nie może. Sprawa stała się 45 km od miejsca gdzie znajduję się firma, a policja ma tylko paliwo w służbowym na 30 km (rok 2011), dane z monitoringu drogi przepadły bo policja zgłosiła się za późno. Właścicielka firmy w ciągu 2 dni wytypowała sprawców kradzieży z czym zgłosiła się na policję, ale ci nie przyjęli jej wersji za wiarygodną i z trudnością ów ustalenia udało się włączyć do akt. Sprawa zawiesiła się. Rodzina wzięła kredyt aby spłacić dług, gdyż tak zasądził sąd, nie uznał winy niesfornego magazyniera, odwołanie nie pomogło. Absurd?
Macierzyński.
Tak jak pisałam wcześniej, rodzina w międzyczasie dorobiła się dziecka, z racji tego, że nastąpiła kradzież, nie było mowy o jakimkolwiek macierzyńskim obydwoje musieli wrócić do pracy, ona 3 miesiące po porodzie.Wracając do okresu ciąży, niestety matka nie mogła dostać się do lekarza ginekologa na NFZ, więc poszła prywatnie i przez całą ciążę była prowadzona przez lekarza prywatnie, co za tym idzie lekarz na wszystkie badania nawet te najbardziej podstawowe wypisuje płatne, bo wizyta była prywatna. Tak więc mimo płacenia w firmie ogromnych składek na zus, za każde badanie zapłacili z własnych pieniędzy. Absurdem też była konieczność przewiezienia kobiety do innego szpitala w sobotę, ze względu na ciążę zagrożoną. Po powrocie pierwszy szpital odmówił wystawienia za pobyt zwolnienia lekarskiego, ponieważ w sobotę administracja szpitala jest nieczynna, trzeba się zgłosić w poniedziałek, ale w poniedziałek pacjentka leżała w innym szpitalu w innym mieście. Macierzyński został naliczony tydzień przed porodem. Absurd?
Firma.
Firma po kradzieży nie prosperowała już dobrze, ponieważ trochę spadły morale i chęci. Pracownicy wymyślili sobie, że pod nieobecność (macierzyński) właścicielki przejmą interes i postanowili, sprzedawać towar "na lewo" pod inną firmą. Na szczęście właściciele szybko się dowiedzieli i rozstali się z nieuczciwymi. Niestety prawnik powiedział, że nie można takiej sprawy oddać do sądu, mimo, że jest to przestępstwo, ponieważ sądy pracy nie uznają win pracowników, jeżeli np. nie podpisali zakazu konkurencji. Ale przecież kradzież to kradzież- towaru, pomysłu, własności intelektualnej, biznesu to dalej kradzież. Absurd?
Dziecko.
Pomijam to nieszczęsne 500+ które im nie przysługuje, ze względu na pierwsze dziecko, no i 300+ które nie przysługuje na dziecko w przedszkolu, becikowe które nie przysługuje ze względu na dochód, ani jakikolwiek inny dodatek socjalny związany z urodzeniem dziecka. Ale była też taka sytuacja, że dziecko trafiło do szpitala na tydzień, gdzie matka za podarty leżak musiała płacić 10 zł za dzień i dieta dla rocznego dziecka bez zębów to były kanapki więc jedzenie nosili z zewnątrz. Absurd?
Sprawcy.
Sprawców kradzieży złapali po 2 latach. Po 4 latach odbyły się rozprawy. Po 6 ich skazali: nakaz zapłaty i 2 lata w zawieszeniu. Oczywiście nakaz zapłaty jest bezskuteczny, gdyż nawet komornik nie może nic zająć, sprawcy nie mają majątku, pracują na czarno, a rodzina kredyt płaci nadal.
Batalia sądowa też nie była łatwa, gdyż sądy nie informowały skutecznie o rozprawach, wysyłali zawiadomienia na stare adresy, mimo, że nowe były złożone w sądzie. Odmawiały przez to bycia oskarżycielem posiłkowym, co znacznie utrudnia potem dochodzenie roszczeń. Okazało się też, że sprawcami byli dokładnie te same osoby, które wytypowała właścicielka firmy na początku kiedy zgłaszała sprawę na policję. Sąd- państwo Polskie kazało im zapłacić za wydanie wyroku w sprawie w której byli poszkodowani, a złodziei zwolnili z kosztów sądowych. Absurd!
Ogólnie rzecz biorąc, co taka rodzina ma za ochronę lub pomoc od Państwa?
1. Podatki płaci takie same jak inni - nie zmniejszono kwoty wolnej od podatku, tym samym jest ona jedna z najniższych w Europie. Absurd?
2. W przypadku kradzieży nie może liczyć absolutnie na żadną pomoc Państwa: za adwokata, rozprawę i wszelkie inne koszty ponosi sama.
A na jaką pomoc mogą liczyć Ci którym została skradziona tożsamość: kradzież dowodu itp.? Ktoś okradł im konto lub wziął kredyt? Żadną, takich spraw jest tysiące. Winien jesteś ty, że nie pilnowałeś- a organy? A organy nie zrobią nic, nawet jak już ktoś ewentualnie złapie złodzieja to i tak pieniędzy nie odzyskasz. A banki mogą spać spokojnie, bo będą ciebie ścigać a nie złodzieja. Absurd?
3. Teraz do lekarza możesz iść, ale prywatnie i też są kolejki coraz większe. Specjalista na NFZ? Nie ma takiej opcji, możesz płacić w swojej pensji na bankruta ZUS, ale to jest studnia bez dna. Drogie leki, bez refundacji? Twój problem. Brak leków ratujących życie. Twój problem. W szpitalu nie ma personelu? Możesz przyjść z własnym lekarzem lub pielęgniarką. Absurd?
4. Przedszkole. Płatne. Nie ma bezpłatnych, tak samo jak i żłobków (wyżywienie płatne, pomoce naukowe płatne). Jeszcze musisz sobie wywalczyć aby łaskawie ktoś przyjął dziecko do placówki. A potem musisz wyegzekwować aby placówka realizowała prawidłowo program, ponieważ są takie przedszkola które nie przestrzegają np. nauki języka dla najmłodszych, bo nie ma nauczycieli, bo nie ma pieniędzy, nie bo nie. Absurd?
5. Drogo w sklepach? Drogo wszędzie? Ciągle rosną ceny. Efekt polityki rządu. Ty płacisz.
6. Obydwoje rodziców pracuje, nie ma opcji na jakąkolwiek pomoc socjalną. Ok. Ale czy jest jakakolwiek opcja na nieprzeszkadzanie?
7. Firma. Prowadzisz działalność, której z roku na rok dochodzą nowe obowiązki: podatkowe, księgowe, związane z aktualizacją kolejnych oprogramowań, związane z wdrożeniem Rodo, założeniem kolejnych ędziesiciu kont na portalach rządowych: zus, ministrestwo sprawiedliwości, e-puap, etc. Wyrobić trzeba kolejne pozwolenia, zapłacić za kolejne licencje i certyfikaty, co roku nowe, na których wyrobienie zarabiają prywatne firmy certyfikujące, ale i państwo. Ale jest przymus. I co? I dalej mamy chorą wołowinę w sklepach, kurczaki z salmonellą, sól drogową w jedzeniu, jajka skażone substancją bakteriobójczą, wieprzowiną z ASF. Jaka ochrona dla zwykłego konsumenta, zwykłej rodziny? Żadna. Absurd?
8. Etat. Chcesz pracować na lepszym stanowisku, zarabiać więcej? Musisz zrobić dodatkowe kursy i uprawnienia, za które musisz zapłacić najczęściej sam. Jest np. nowy program organizowany przez urzędy pracy nauki języków dla osób zatrudnionych. Niestety, tylko dla osób z zawodowym wykształceniem- znam zakłady pracy gdzie na 100 osób z wykształceniem zawodowym, nie zapisał się nikt.
Co się stanie jak taka rodzina zniknie z Polski? Wg. kolejnego rządu nic, oni nie potrafią wyliczyć ile do budżetu Państwa wnosi działalność gospodarcza zwykłego człowieka, nie potrafią wyliczyć ile wnosi do budżetu Państwa osoba pracujący na etacie, nie potrafią wyliczyć ile w przyszłości wniesie ich dziecko, ile wydają w Polsce na vat, zus, cit i pit, za to bez problemu potrafią wyliczyć ile wnoszą składni na pit, cit vat i zus osób niepracujących. Dla Państwa Polskiego osoby posiadające firmy, płacące podatki jako pracownicy etatowi, nie mają znaczenia im naprawdę nic się nie należy, nawet nakazana niższa kwota wolna od podatku. Dużo łatwiej jest być osobą pracującą na czarno lub nie pracującą, wtedy można brać co się da i gdzie się da czy to nie jest absurd?
PS. To wpis o tym, jak bezsensownie jest działanie Państwa wobec osób w wieku produkcyjnym, wykształconych, pracujących czy to na etatach czy na własnej działalności- niestety te osoby są w mniejszości dlatego nie są atrakcyjne dla partii rządzących.
Bardzo ciekawy wpis. Jestem pod wrażeniem !
OdpowiedzUsuń