Folwarczny sposób zarządzania czyli z chłopa król.


zdjęcie: Pixabay

Umówmy się, nie każdy pracuje w Warszawie na Domaniewskiej, gdzie kadra kierownicza przeszła szereg szkoleń, warsztatów i liznęła trochę doświadczeń zachodu i już wie, że ganianie z batem za pracownikiem to nie koniecznie skuteczny sposób zarządzania. Większość z nas pracuje "na prowincji", chociaż ja bardzo nie lubię tego określenia, bo to Warszawa jest oderwana od rzeczywistości biznesowej i realiów większości, Warszawa to zamknięta enklawa, gdzie skupiają się przedstawicielstwa wielkiego świata biznesu, ale ich fabryki są "na prowincji" i tam jest wielkie ich serce. Taka Galeria handlowa Polski -oczywiście określenie tylko pod względem biznesowym.
W Polsce zatrudnianie na stanowiska odbywa się jeszcze starym systemem  - tzw. po znajomości. Oczywiście można wysyłać CV na różne stanowiska i dostać pracę, ale najczęściej mówimy tu o najniższych stanowiskach, bo jeżeli jest nawet ogłoszenie na kierownika czy dyrektora to raczej pro forma, bo okazuje się że, większość osób która spełniała warunki z ogłoszenia w 100%, nawet nie otrzymała zaproszenia na rozmowę. Myślę, że na tym poziomie zatrudniania rekrutacja powinna się odbywać bardziej profesjonalnie, no chyba że, osoba odpowiedzialna za rekrutację skutecznie uwali każdego dobrego kandydata tylko dlatego, że a) nie będzie sobie robić konkurencji, b) ma swój plan aby wcisnąć na to stanowisko znajomego pociotka. Częstym procederem jest też robienie kierownika z pracownika z długim stażem w danym dziale mimo, że ten  perfekcyjnie układa kartony na półki i wie gdzie co leży na magazynie, ale nie ma bladego pojęcia o zarządzaniu. I tu najczęściej pojawia się system folwarczny. Na czym polega?
Polega na tym, że z szeregowego pracownika najczęściej bez jakiegoś znaczącego wykształcenia  robi się osobę zarządzającą. Podobny problem też występuje jak kierownik jest jakąś rodziną dyrektora i tylko dlatego dostał to stanowisko, albo jest zbyt młody i ma błędne wyobrażenie o tym co on tak naprawdę powinien robić. Najczęściej nasz świeżo upieczony kierownik, jak pracował całe życie na placu czy w terenie nagle przykuje się do biurka, jak tylko będzie takie miał. Jeżeli kierownika zatrudnimy z zewnątrz i to takiego co nie ma bladego pojęcia o robocie jaką akurat robią jego podwładni, to będzie ich unikał jak ognia, zaszywając się gdzieś po kątach. Tylko w ważnych chwilach będzie udawał, że pracuje. Kolejną rzeczą którą zrobi nasz zarządca folwarku, to będzie wzięcie bata, teraz będzie musiał odegrać się za te wszystkie lata (w wojsku?) jak nim pomiatali. Krzywe odzywki, lekki mobbing albo i ciężki będzie na porządku dziennym. Grzeczny będzie tylko wtedy kiedy będzie musiał skorzystać z pomocy podwładnych jak nie będzie wiedział jak coś zrobić, najczęściej na komputerze. Wydawanie poleceń w stylu, weź "spie...dalaj", "wyp...dalaj" albo " masz ku.. minutę"będzie na porządku dziennym. Kawka z ekspresu u Pani sekretarki też będzie nwym sposobem spędzania czasu w pracy, przecież teraz jest kierownikiem i teraz mu wolno. Błędy przy rozliczaniu czasu pracy będą jego kartą przetargową, zazwyczaj tacy kierownicy nie mają możliwości dodawania żywej gotówki do pensji więc, będą Cię szantażować np. odliczeniem nadgodzin, czy zgłoszeniem do niższej premii. Zasiadacz zabiurkowy bo inaczej takiego nie można nazwać, typowy karierowicz, będzie się wszystkim wyręczał, pomiatał ludzi ile się da, a największą satysfakcję będzie czerpał jak uda mu się doprowadzić do zwolnienia nie lubianego podwładnego. Wtedy pokaże wszystkim- zobaczcie co ja mogę i się bójcie.
Zarządzanie folwarczne polega też na tym, że jak przyjeżdża szef to na zakładzie dzieją się dziwne rzeczy, np. śmietniki (nie pełne) kierownicy karzą schować gdzieś za winkiel, zamieść cały plac i pomalować krawężniki na biało( tak to się jeszcze dzieje), wszyscy mają mieć uniformy firmowe (oczywiście na co dzień ich nie noszą i nikt tego nie pilnuje), Pani Grażynka z księgowości jest po fryzjerze. Kierownik folwarczny, czy nawet dyrektor, cechuje się tym że on nie rozmawia i nie zarządza, on rozkazuje i nie słucha. Zazwyczaj pozjadał wszystkie rozumy. Taka osoba jest odpowiedzialna za ludzi i bezpieczeństwo oraz za proces produkcji (produktu lub usługi), a bardzo często nie zdaje sobie z tego sprawy. On/ona nie rozumie, że jak będziemy zmuszali np. kierowcę do zbyt długiej jazdy to nie dość, że może to się odbić na jego zdrowiu, może spowodować wypadek , to w dodatku stracimy pracownika. Teraz utrata pracownika to obsówa w produkcji, brak alternatywy na inną osobę ale i odpowiedzialność karna, za naginanie czasu pracy. Nasz folwarczny zarządca nie zdaje sobie sprawy, że jak już mu się wszyscy zwolnią to nie może pojść do działu zamówień i powiedzieć, że poprosi o nowego pracownika, którym będzie mógł pomiatać i się wysługiwać, a dyrektor który wyznaczył jego na stanowisko kierownika nie rozumie, że zaraz jeden dział mu się cały posypie bo nikt nie będzie chciał z tyranem pracować. Taki kierownik potrafi być na tyle perfidny, aby iść do dyrektora i powiedzieć, że to nie jego wina bo przecież wszyscy się zwolnili i co on ma teraz zrobić, przecież sam nie będzie pracować.
Także, drodzy zarządzający pomyślcie trochę jak wyznaczacie kogoś na kierownika lub zatrudniacie aby wysłać go na porządne szkolenie z zarządzania, albo wybierzcie osobę która się na tym zna i dokładnie pilnujcie jego pracy, bo może się okazać, że pod tym kierownikiem już nikogo "do roboty" nie ma.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niby przyjaciółka z pracy. Czyli kto pod kim dołki kopie...

Pies morderca- Jamnik

Rok 2024 - Własna firma za karę.