Tylko masochiści w Polsce mają dzieci.

 Foto:Pixabay

Nie wiem jak bardzo trzeba nie lubić siebie, żeby zdecydować się w Polsce na dziecko. Z własnego doświadczenia wiem, że tylko ten pierwszy-najpierwszy etap może być przyjemny, potem to już tylko samo kłopotów, frustracji, a czasami nieszczęść.

Informacja o ciąży, biorąc po uwagę to, że chcecie tego dziecko może być pozytywnym doświadczeniem, gorzej jak jednak nie chcecie/nie chcesz/ on nie chce, wtedy sprawa jest bardzo skomplikowana. Jest dramat, rozterka, rozstanie, a czasami samotność, ale ja nie o tym. Ja napiszę o tym, jak już się zdecydujecie lub zdecydujesz, żeby jednak urodzić i wychować to dziecko, w pojedynkę zawsze trudniej..
Pierwsza wizyta u ginekologa to niepewność, zazwyczaj słyszymy, że nie ma się co nastawiać bo jeszcze wszystko może się zdarzyć. Oczywiście do ginekologa idziesz prywatnie, bo na kasę chorych nie masz co liczyć, tam i tak się nie dostaniesz. Jednak nawet jak się dostaniesz to nie polecam, opieka jest na poziomie krytycznym. Jak już byłaś prywatnie u ginekologa, to wiedz, że żadne -Żadne, bezpłatne badania ci się nie należą, za wszystko musisz zapłacić :).  Po drodze młode matki muszą wykonać szereg badań takich jak, badania na hiv czy kiłę- co może budzić frustrację i strach. Niektóre robią badania prenatalne, wystarczy, że już jeden parametr wypadnie nie tak i stresik pozostaje do końca. Nie mówiąc o innych przypadłościach ciążowych, takich jak mdłości, które czasami towarzyszą jeszcze tydzień po porodzie lub poszerzanie się w każdym kierunku, dla kobiety która zawsze była zgrabna może być naprawdę straszne.

Jednak największym problemem w ciąży i przy wychowywaniu stają się ludzie, nie tylko przypadkowi, nie tylko rodzina, ale też ci obowiązkowi, lekarze i pielęgniarki, nauczyciele, urzędnicy. Nagle okazuje się w ciągu kilku tygodniu z normalnej osoby, stajesz się słoniątkiem, gdzie jedni patrzą na ciebie z politowaniem, inni ze złością, chamskimi odzywkami, podśmiewaniem, tu szczególnie "jeszcze niedorozwinięta" młodzież płci męskiej. W każdej kolejce jesteś intruzem, ludzie cię nie nawidzą: w kolejce do sklepu, w kolejce w przychodni, w kolejce po bilet.
Jednak największe legendy krążą o porodówkach. Polska jest w tej kwestii daleko za Afryką. Do tej pory nie wiem dlaczego w naszych szpitalach nie ma znieczulenia dla kobiet. Medycyna idzie do przodu, wykonujemy coraz bardziej skomplikowane operacje, a porody jak w średniowieczu. No przecież musi boleć, ból w tej kwestii to normalna sprawa -słyszymy z każdej strony. To ja się pytam czemu przy amputacji też podajemy środki przeciwbólowe. Ból w tej kwestii to przecież normalna sprawa..., no i nieunikniona. Po co znieczulamy w ogóle do różnych zabiegów - przecież ból przy usuwaniu chirurgicznym zęba to normalna sprawa, tak nas stworzyła natura. Poród to naturalna sprawa, jak ktoś zaszedł to urodzić musi, ale czemu odbierane jest kobiecie prawo do podstawowych udogodnień?   Kobieta musi. Oczywiście traktowanie kobiet przez personel medyczny to temat rzeka.

Ale dobrze urodziło się. Trzeba wychować. Nieprzespane noce, często brak pomocy partnera, ciągłe zmęczenie, problemy zdrowotne typu kolki, szczepienia, wizyty położnych i rodziny, tak nam mija pierwszy rok. Chyba, że dziecko trafi do szpitala. To się wcale nie rzadko zdarza. Zapalenie płuc, czy chociażby zwykły rotawirus. Tam trafiasz do innego świata. Spisz na podłodze, nie masz nic do jedzenie,nie masz gdzie się umyć, a pielęgniarki i lekarze traktują cię jak zło konieczne. Spanie na podłodze jest prawie w każdym szpitalu normą. Żeby było śmieszniej, musisz za to wszystko zapłacić, a żeby było jeszcze śmieszniej nikt ci nawet za ten czas spędzony z dzieckiem w szpitalu zwolnienia nie da, bo przecież dziecko jest pod opieką szpitala. Ciekawa jestem czy np. 5 pielęgniarek na zmianie jest w stanie zająć się np. 30 dziećmi poniżej roku, nakarmić, przewinąć no i podać leki, oraz przypilnować żeby nic sobie nie zrobiły. Poza tym nie wiem czy któryś rodzic zdecydował by się na tydzień zostawić swoje 6 miesięczne czy nawet roczne dziecko samo w szpitalu- bardzo wątpię. Już by się nie kompromitowali i nie pobierali opłat za wynajęcie KRZESŁA do spania przy dziecku.  

Dziecko odchowane. Akurat. Tu zaczynają się pobyty w instytucjach - żłobki, przedszkola, szkoła. Odbierasz dziecko z takiego przedszkola, brudne, głodne, potargane. Dowiadujesz się, że biegało w październiku bez kurtki po placu zabaw jak było 13 stopni. Inni rodzice przyprowadzają dzieci chore, z wszami - to też nie zdarza się rzadko. Ciągłe choroby, zwolnienia z pracy, nieprzespane noce, brak pomocy dziadków i depresja murowana. Do tego ciągle powraca ciągły problem szczepić-nie szczepić. W mniejszych miejscowościach jest jeszcze gorzej, do problemów chorobowych dochodzą instytucjonalne, są szkoły które nie wypełniają podstawy programowej, z braku finansów, chęci lub braku nauczycieli. Spotkałam się z tym, że np. nie było teraz już obowiązkowego języka angielskiego, albo miała tylko połowa dzieci, powiedzmy 6- latki i połowa 5-latków. Człowieka krew zalewa na taką niesprawiedliwość, jak twoje dziecko trafi do grupy bez, a dyrektor nic sobie z tego nie robi. Są też takie które nie posiadają kuchni, więc dzieci nie mają posiłków, tylko jakiś marny katering w plastiku.  W tym wieku pojawiają się też pierwsze problemy rówieśnicze. Okazuje się, że twoje dziecko albo bije inne dzieci albo dzieci biją je. Wraca do domu z ogromnym siniakiem, pytasz co się stało - a uderzyłem się o kaloryfer. Jak to się stało? A Karolek mnie popchnął, przy okazji jak popychał Agatkę. Lub dziecko wraca do domu i mówi, że jakiś mały Pawełek ciągle je bije. Pytasz Pani czemu on ciągle bije inne dzieci?  Bo Pawełek tak się zachowuje jak jego tata wyjeżdża do pracy. Teraz się zastanawiasz czy ty i twoje dziecko macie być katalizatorem frustracji Pawełka, czy rodzice, wychowawcy i psycholog - oni bezsilnie rozkładają ręce, a matka Pawełka rzuca co drugie słowo Ku...a.

W szkole nie jest lepiej. Tu do tych wszystkich spraw które opisałam powyżej dochodzą problemy z nauką, prace domowe, ciężkie plecaki i trudny okres dojrzewania. Pierwsze samotne wyjścia z domu, teraz tylko na podwórko ale strach rodzica jest. Kiedy nasza pociecha staje się starsza dochodzą problemy sercowe, rówieśnicze, jak masz pecha to problemy z używkami, alkohol, narkotyki, papierosy, bunt. Kiedyś nie spałeś z powodu kolki teraz z powodu tego, że dzieciak na noc nie wrócił do domu.... Jak do tego wszystkiego dołożysz swoje problemy, brak pracy, brak pieniędzy problemy z partnerem i wiele wiele innych nagle masz dość, nagle myślisz po co mi to było, jaki byłem szczęśliwy/szczęśliwa bez tego wszystkiego. Kochasz swoje dziecko, każdy rodzic kocha, ale wychowanie dziecka w takim kraju jak Polska to wielki trud, bo pomoc (nieprzeszkadzanie)  prawa i instytucji jest bardzo słaba, trzeba się mocno rozpychać łokciami i głośno krzyczeć aby było jak należy, aby osiągnąć minimum. Kochasz dzieci, chcesz je mieć ale  chcesz być traktowany po ludzku, żadne dodatki typu 500+ nie zniwelują tych kwestii o których pisałam powyżej, bo to wszystko jest kwestia dorośnięcia/ dojrzewania społecznego do pewnych standardów ludzi za nie odpowiedzialnych.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Niby przyjaciółka z pracy. Czyli kto pod kim dołki kopie...

Pies morderca- Jamnik

Rok 2024 - Własna firma za karę.