Konta do kąta. Czyli ile musimy mieć kont aby normalnie funkcjonować w internecie.
Foto:Pixabay
(do googla); potem sklepy internetowe i porównywarki te dla mnie podstawowe: Makro, Ceneo, Obi, Ikea, Biedronka, CCC, labolatorium medyczne 2x, Allegro, Cocodrillo, 5.10.15, Diverse, Biogo, Mediaexpert; konto w banku prywatne, konto w banku firmowe, konto w banku fejkowe ( używam wszędzie tam gdzie wymagają kart), konto na Paypal, mam tez konto w Zusie, żeby móc sprawdzić jak bardzo będę biedna na emeryturze, na Epuap, podobno miało mi się przydać, ale już sprawdziłam- nie przydaje się, nic nie można przez to załatwić oraz konto w BIK, niby ma mnie to uchronić przed wyłudzeniem kredytu na moje dane oraz konto w KRS, żeby sprawdzać czy ktoś mnie nie oszukuje. 38 kont które podałam na szybko, bo z nich korzystam na co dzień, a ile jest tych gdzie byłam choć raz, a musiałam się zalogować, podać swoje dane, to pewnie będzie spokojnie drugie tyle. Mam też kilka kont stricte związanych z moją pracą, policzyłam, że w ciągu 1 dnia korzystam z 8 rożnych, gdzie muszę się zalogować i podać hasło, tym samym swoje dane.
To jest przerażające jak bardzo technika wchodzi w nasze życie, jak wielu właścicieli portali wymusza na nas nasze dane, żeby móc wciskać nam coraz więcej swoich produktów i usług. Jest tego tyle, że żadne RODO nas przed tym nie uchroni, bo chyba nikt nie jest w stanie tego spamiętać. Nawet jak ktoś wymyśli sobie kombinację hasła to i tak dochodzą to nowe kombinacje i utrudnienia.Są też portale, gdzie co któreś logowanie żądana jest zmiana hasła. Tu na jednym doszłam już do 48 zmiany!!! Najgorzej jak gdzieś każą podawać login zamiast adresu e-mail, a przy zakładaniu konta info:"podany login już istnieje", wiec skąd ja mam wiedzieć co ja tam wtedy wymyśliłam. Tak samo wkurza mnie kiedy przy zakupie nowego sprzętu żądają przy pierwszym uruchomieniu konta np. na windows i podczas logowania trzeba potwierdzić przez e-mail zalogowanie, żeby w ogóle uruchomić np. Laptop. Na Boga czy ktoś tam myśli?! Ile razy się logowaliście na wasze konto w windows? Pewnie tak jak ja, 2 razy. Jak kupiłam pierwszego laptopa, a potem jak drugiego... Nie jestem informatykiem, w ogóle nudzi mnie ta dziedzina nauki, nie chce mi się siedzieć w necie i na forach szukać rozwiązań obejścia/rozwiązania tych sytuacji. Aktualizacja jak mi się nieopatrznie uruchomi zaraz na początku pracy, potrafi mi zabrać 4h z dnia pracy, bo tak długo się ściąga/instaluje i nie można przerwać. Chcę żeby technika była jak najprostsza, a ja się właśnie zastanawiam czy nie założyć zwykłego zeszytu ze skorowidzem i nie wpisywać tam loginów i haseł oraz pinów do poszczególnych kont. Tak zeszytu, bo w komputerze to mało bezpieczne jak np. się zepsuje albo ktoś się włamie.
Zataczamy właśnie techniczne koło, od skomplikowanych urządzeń, komputerów co zajmowały cały pokój, doszliśmy do windowsa xp, a potem zakręciliśmy i doszliśmy do bardziej skomplikowanych windowsów jak np. windows 10, które wymagają od nas coraz więcej haseł i nakładają więcej obostrzeń. Od komórek cegieł, doszliśmy do malutkich Nokii, żeby teraz wrócić do cegieł/kafelek. Mój zakup telefonu polega na siedzeniu z linijką i szukania takiego co będzie poręczniejszy od poprzedniego. Naprawdę tego chcieliśmy? Jak miałam 7 lat, to nie było windowsów, a z komputera korzystałam tylko u taty w pracy. Wtedy systemem operacyjnym był DOS, po wpisaniu kilku podstawowych komend, potrafiłam sobie uruchomić grę Prince of Persia. Szczytem marzeń była Amiga z grami i dżojstikiem. Myszek nie było, wszystko robiło się na klawiaturze, a było znacznie prościej. Teraz nie ma prawe gier, które kupujesz w oryginale, a i tak wymagają od Ciebie założenia jeszcze jakiegoś j*&%#go konta gdzieś aby się ZAREJESTROWAĆ, by dana firma mogła ci wciskać informacje o swoich kolejnych produktach.
Irytuje mnie to, że do najprostszej czynności muszę brać informatyka, bo nie mam ochoty 2 h grzebać po forach, żeby zmienić jakieś ustawienie, a taką nogą też nie jestem, bo jednak coś tam w szkole tej informatyki rozszerzonej liznęłam i jakby podstawowe zasady znam. Nie zdarza mi się dzwonić po informatyka, jak nie mam papieru w drukarce i się nie zastanawiam czemu nie drukuje.
Panie w urzędach sobie też średnio radzą, jak teraz wszystko robione jest drogą elektroniczną.
Ostatnio zamawiałam akt urodzenia dziecka, który zawiera w zasadzie 5 informacji: imię i nazwisko, data urodzenia, miejsce urodzenia i imiona rodziców. Pani w urzędzie mi powiedziała, że wpisanie go do systemu im zajmie 2 tygodnie. Ot usprawnienie. Odręcznie kiedyś mój akt mi wypisali w 10 minut. Zapłaciłam 30 zł, teraz 22 zł. Żadna różnica w cenie. Ostatnio też facebook zażądał ode mnie przesłania dokumentów ( nie 1, co najmniej 2) potwierdzających moją tożsamość, to chyba jest zbytnia ingerencja w moją prywatność, bo z zabawy nagle zaczyna się robić poważnie.
Koło techniki wypadło z torów, mknie gdzieś poboczem, niszcząc wszystko co napotka na swojej drodze. Wątpię czy ktoś się odważy na rozwiązanie tego problemu, raczej będzie się pogłębiał. To smutna konkluzja tego tekstu, bo w zasadzie nie widać rozwiązania, jedni sobie poradzą, inni wypadną z wagonika techniki i może tam gdzie zostaną będzie im lepiej...
Komentarze
Prześlij komentarz