Nowe pokolenie Milenialsi - powtórka z PRLu
Foto:Pixabay
Milenialsi, bądź pokolenie Y to ludzie urodzeni po 1990 roku do roku 2000 (milenium), którzy właśnie teraz wkraczają w społeczeństwo biorąc w nim czynny udział jak i na rynek pracy.Charakteryzuje ich duża pewność siebie, wysokie wymaganie wobec innych, niby dobre wykształcenie, znajomość nowych technologii, kładą duży nacisk na swoja wolność i rozwój osobisty, przedkładają to nad pieniądze, tyle Wikipedia. Temat w zasadzie wyczerpany wszyscy wiedzą jak jest ale nie pisała bym tu o nich, gdyby nie kilka aspektów które Milenialsów bardzo mocno przyrównują do pokolenia BB (baby boomers) urodzonych do 20 lat po wojnie.
Nowe pokolenie Y to ludzie którzy niechętnie będą brać kredyty długoterminowe na własne M, w ogóle dla nich kredyty to zło, a perspektywa mieszkania z rodzicami jawi im się całkiem dobrze. Bo kto inny da im swobodę w działaniu jak nie rodzice, to rodzice ściągną im z głowy sprawy przyziemne jak zakupy, wyrzucanie śmieci, sprzątanie, zarabianie, a i obiadek pod nos podstawią. Każdy kto się wyprowadzał z domu rodzinnego do własnego(lub na stancję) nagle się dowiaduje, że nic z tych rzeczy nie robi się samo, a i jeszcze do pracy trzeba chodzić. Wszyscy Milenialsi wiedzą, że nic tak nie podcina skrzydeł jak praca i obowiązki domowe. Ale jak to brzmi znajomo w stosunku do pokolenia lat powojennych, wtedy mieszkanie z rodzicami i dziadkami w M3, zajmowanie 1 pokoiku to była norma i szczyt marzeń. Nikogo nie było stać na swoje mieszkanie, mieszkań nie było ale było to też bardzo wygodne.Rodzice przejmowali opiekę na dziećmi, a na emeryturze łatwiej im było robić codzienne obowiązki.
Pokolenie Y niechętnie idzie na studia, studia nikomu nie są teraz potrzebne, a bardziej przeszkadzają, przecież pracy jest wszędzie pełno i można zmieniać ją w każdej chwili, studia ograniczają, no i trwają z 5 lat! Brakuje im wytrwałości aby je skończyć, a też często zmieniają kierunki i ostatecznie nie kończą nic. Podobnie jest z pracą, pójście do niej uważają za zło konieczne jak nie ma kasy, ale ciężko im w niej wytrwać i spełniać obowiązki prawidłowo. Raczej błądzą w chmurach marząc o np. dalekich podróżach lub po prostu chcą ją "rzucić i wyjechać w Bieszczady".
Niestety pracodawcy nie będą mieli z nich wielkiego pożytku więc już teraz radzę przedsiębiorcą zaopatrzyć się w pracowników z innych krajów lub przenieść produkcję za granicę. Nasze pokolenie BB miało podobnie, pamiętam jak opowiadano mi jak moja mama powiedziała babci, że chce iść do liceum, a potem na studia, to babcia się w czoło pukała -"po co ci studia". Po zawodówce możesz od razu iść do pracy jakiej tylko chcesz w zawodzie. Więc moja mama wybrała liceum zawodowe o profilu kelner bufetowy - oczywiście pracę dostała zaraz po zakończeniu szkoły i mogła też ją zmieniać jak chciała ale stety/niestety ustrój się zmienił i po 90 roku kelner bufetowy zarabiał grosze ale za to osoby po studiach wyższych których wtedy było jak na lekarstwo znające języki już dużo więcej. Nie pozostało jej nic jak się w wieku 40 lat przekwalifikować, a to już nie jest takie proste. Milenialsi myślą, że będą zawsze na topie, niestety ustroje i rządy się często zmieniają i można trafić na taki okres w którym nagle pracy znowu nie będzie, np. jak Polska wyjdzie z UE.
Pokolenie BB często nazywane baby boom, ponieważ za ich czasów rodziło się najwięcej dzieci, wtedy czynniki były bardziej ustrojowe, pojawiła się zalążek stabilizacji, mieszkania budowano w szybkim tempie, praca jaka by nie była była, powoli Polska wstawała z gruzów, narodziła się Solidarność która walczyła o nowy ustrój -kapitalizm, w stosunkach polsko-sowieckich była odwilż wiec perspektywy były ok. Teraz sytuacja jest podobna, po wielkiej zawierusze lat 90, nadchodzi "stabilizacja", nowy rząd uruchamia coraz to nowe programy socjalne, nawołuje do rodzenia dzieci, płaci za każde dziecko, buduje mieszkania, wyeliminowano bezrobocie ( częściowo programami socjalnymi, a częściowo emigracją do UE). Milenialsi wyczuli dosyć łatwą kasę, więc ci co cenią sobie wolność i nie zależność może się nie skuszą, ale ci co lubią liczyć na rodziców skuszą się łatwą kasą pod warunkiem, że to rodzice zajmą się dzieckiem, no i jeszcze Ci co zrobią dziecko tylko dla pieniędzy- tym będzie najtrudniej, bo dziecko to masa wyrzeczeń na które Milenialsi absolutnie się nie godzą, a już na pewno nie na to aby się podporządkować. W ostatnim przypadku mogą zdarzyć się tragedie. Tak czy owak dzieci znowu rodzi się więcej niż w latach 90tych.
Kolejną sprawą już mniej poważną ale nadal bardzo ważną są puste pułki w sklepach za czasów PRL, żywność na kartki, ta dobra trudna do zdobycia, mimo posiadania pieniędzy. Jest pewien łącznik tych sytuacji z teraźniejszością, chociaż teraz mamy pełne pułki to wchodząc do supermarketu nie ma co kupić, coraz bardziej świadomi Milenialsi to wiedzą, pełno żywności wysoko przetworzonej, produktów gotowych, słodkich płatków, mleka co nie przypomina mleka, mięsa które nawet już nie ma zapachu mięsa, ryb których jeść już nie wolno (podobno), bo zatrute. Pralka, samochód i trampki mają 2 letni okres gwarancji po którym mogą się spokojnie rozsypać i nikt nawet nie spojrzy czy coś było nie tak. O tyle o ile trampki na które wydaliśmy 50 zł nam jakoś nie zawadzają tak samochód za 50 tyś. już tak- ma ktoś wolne 50 tys żeby władować w auto pełnie plastiku i miękkiej blachy z elektroniką taką jak w moim walkmanie z lat 90! To samo ubrania- ubrania do 1 góra drugiego prania. Natomiast kartki mi się kojarzą z ograniczeniami co do zakupu sztuk jakiegoś produktu w najpopularniejszych sklepach. Każdy z nas widział filmiki na których ludzie biją się o kroksy lub promocję w której każda osoba może 1 dnia kupić tylko 2 sztuki danego produktu. Na kartki było identycznie, jak "rzucali" np. mięso czy kawę.
Ostatnią rzeczą która ewidentnie łączy oba pokolenia to okres urodzenia, pokolenie BB urodziło się do 15 lat po wojnie, a Milenialsi do 15 lat po przemianie ustrojowej, co bardzo ich zbliża do siebie, Milenialsi są bliżsi swoim dziadkom niż rodzicom, których ogromny brak pracy i urodzenie pod koniec PRL nauczyło tylko że mają pracować jak najwięcej bo inaczej nic nie będą mieli i chwytać każdą okazję. Historia jednak lubi się powtarzać i aktualne są nadal słowa :"Kto nie pamięta historii skazany jest na jej ponowne przeżycie." George Santayana
Zapraszam również na facebook: https://pl-pl.facebook.com/socjopani/
Komentarze
Prześlij komentarz